DRUIDES z albumem ,,Prius”. Gitary i perkusja znów mają wiele do powiedzenia!

Na początku zrobiła na mnie wrażenie wersja wizualna albumu. Do moich rąk trafiło wydawnictwo dobrze wyglądające, porządnie wydane pod kątem opakowania. I ta okładka z której patrzy na mnie postać tajemnicza. Intrygująca. W każdym razie aż się prosiło o odpalenie zawartości DRUIDES ,,Prius”. Więc to uczyniłem… Jeszcze tylko z rozkoszą wyjąłem z folii ten tak dobrze zapowiadający się produkt.

Poleciał pierwszy numer, zaczynając się dość ciężko. Myślę sobie, będzie metalowo! Jednak za chwilę numer ,,Born” trochę zwolnił i stał się bardziej melodyjny, jednak bez takiej tandetnej zagrywki w stylu jedziemy ciężko a potem wrzucamy lżejszą, melodyjną na maksa stylistykę! No tutaj zespół u mnie zapunktował już na starcie, bo zrównoważył te dźwięki i przejścia. I zapachniało mi w dodatku czymś, co jest dla mnie fetyszem już od lat młodzieńczych. Takim grungem w stylu Alice In Chains i od razu proszę zespół o potraktowanie mojego skojarzenia jako komplementu, bo jestem grunge’owym fetyszystą! Myślę sobie, skoro tak się zaczyna ta płyta to dalej będzie dobrze! I wleciał numer drugi ,,Królewska Odyseja”. I jest dobrze. Jest bardzo dobrze, gitarowo, mocno, kawał porządnego rockowego mięcha. Jest miejsce na dobry bridge w postaci ciekawej solóweczki i zwolnienia, by za chwilę znów tymi gitarami zaatakować. Cały numer oparty na bardzo ciekawym motywie. Porządna robota basu. Przy trzecim numerze pomyślałem sobie, że coraz bardziej lubię chłopaków! I tak się zastanowiłem czego oni lubią słuchać. Zaleciało mi znów klimatami Seattle, tym razem w wykonaniu Soundgarden. Nie wiem jak panowie zapatrują się na ten mój fetysz, ale jak dla mnie to w dechę jest ten numer! I jakby go stworzyli dwadzieścia lat temu to zajarałbym się równie szalenie. ,,Na niebie są kruki”. No tutaj to już zaczęli ostro pogrywać z mną! Nie dość, że mocne wejście to potem od razu melancholia i zrobienie klimatu tekstem, gitarą ,,szorującą” pomiędzy refleksyjnym klimatem. ,,Rusałka” i uderzenie dźwiękiem. Płyta przybrała już postać i określa styl Druides. Także ,,Anioł” będzie kolejnym dopełnieniem. Melodyjnością buduje dalsze napięcie i pozwala poczuć kolejny dobry numer. Przedostatni kawałek urzekł mnie tekstem i stylistyką po raz pierwszy słyszaną na płycie. Jaką? Zostawię słuchaczom do oceny własnej, dodając tylko, że tym kawałkiem zespół może swobodnie firmować tą płytę! Pokazał w nim cały swój majestat. ,,Przepis na broń”. W tym przypadku przepis na dobrą wizytówkę albumu. Kończy się ,,Prius” nostalgicznie… I dobrze. ,,Rain” jest bardzo smutną piosenką i zarazem bardzo przejmującą.

Powiem tak. Spadły mi kapcie. Serio! Bardzo dobry materiał. Wojtek, Rafał i Tomek to trzech gości, którzy zrobili płytę dającą nadzieję, że stylistyka rockowa, grunge’owa to nadal przestrzeń, gdzie można namieszać! Jest to płyta, gdzie gitary nie są tylko dodatkiem. One rżną porządną muzę! Tak jak perkusja, która daje o sobie znać nie pykając gdzieś w tle, ale konkretnie waląc do tych gitar. I bas. Mocny, dobitnie spinający całość i stanowiący ścianę o którą odbija się dźwięk mocno atakujących gitar. DRUIDES… Dzięki za taką płytę! Dodam na koniec, że słuchacz dostaje wydawnictwo podwójne. Do ,,Prius” dołączony jest drugi krążek Strefa Garażu 2011-2017 z zapisem kawałków z albumu w wersjach demo, koncertowych oraz z prób.

Panowie. Życzę sukcesów! Wam za to gorąco tą płytę polecam. Zwłaszcza takim maniakom grunge’u jak ja sam.

Tutaj kupisz album „Prius”: DRUIDES „PRIUS” CD

CATEGORIES
TAGS
Share This