Roman Cieślak i zacne ,,Gitarowe melodie”

Trafiła w moje ręce płyta, którą chciałem posłuchać z jednego względu. Bo muzyk grający na niej jest podobno samoukiem i w dodatku za cel obrał sobie mój ulubiony instrument jakim jest gitara. Pewną bijącą dojrzałość poczułem też po zetknięcia się z okładką. Jakie to zrobiło na mnie wrażenie? 

Zaczyna się bardzo spokojnym utworem ,,Time loops”. Z bardzo przyjemną, ciepłą solówka. Całość utworu utrzymana natomiast w dość pogodnym klimacie daje nam wrażenie spokoju, zwolnienia i chwili nostalgii. Kolejny kawałek ,,Joy” chyba dobrze odzwierciedla klimat swoim tytułem. Jest optymistyczny, lekko zabawny i pojawiają się tutaj partie wokalne o ile takimi można nazwać nucenie w tle. Muzyka nadal uwodzi nas swoim spokojem, niczym w majowy dzień na pikniku. I wkraczamy w trzeci numer ,,Blue more tango”, który daje popis solowych umiejętności Romana Cieślaka. Myślę, że utwór może spodobać się miłośnikom choćby Gary’ego Moore’a. Choć ta solówka jest znacznie spokojniejsza. I jakoś tak biłem się z myślami podczas dalszego odsłuchu czy jednak Moore czy bliżej do klimatu Santany, hm. Oczywiście nie są to porównana lecz pewne skojarzenia, które przewijały się podczas mojego odsłuchu. I sprawiło to, że odszedłem od recenzji dalszych pojedynczych utworów na tym wydawnictwie. Chyba trochę z faktu, żeby zainteresowany słuchacz sam wyrobił sobie zdanie i też z przeświadczenia, że jest to płyta spójna. Bo mam wrażenie, że wszystkie numery utrzymane są w podobnej stylistycznie konwencji ładnych, ciepłych i spokojnych gitarowych klimatów.



Ten czterdziesto minutowy album jest doskonałym przykładem na to, jak gitara może stworzyć głęboki, refleksyjny styl grania. Melodie są delikatne, co sprawia, że utwóry są zarówno piękne jak i  robią wrażenie bardzo optymistycznych. Jednym słowem klimat refleksyjnych instrumentalnych numerów i jeżeli ktoś takich szuka to będzie to dobra płyta. 

CATEGORIES
TAGS
Share This