CAMYENNA ,,Legenda” to ciężar, który niczym gęsta smoła przenika się z subtelnością piękna.

W metalu zawsze podobało mi się to, że ta muzyka potrafi być totalnie ekstremalna. Ciężka, dotykająca tematów, które niekiedy wzbudzają strach lub obrzydzenie. Na albumie ,,Legenda” raczej nie doświadczymy takich dwubiegunowości. Klimat za to będzie… właśnie, jaki? Pisząc te zdanie jestem już po odsłuchu, który wprowadził mnie w klimat, który zdefiniuję na koniec. Tymczasem przyjrzyjmy się poszczególnym składowym tego krążka.

Rozpoczyna się dość nostalgicznym akcentem, akustyczną aurą, która za chwilę przejdzie w żywsze tchnienie dźwięków. Taki jest ,,Preludium Dar Śmierci”. W depresyjność zaprowadzi nas z kolei ,,Euforia Lamentosc”. Black metalowa aura będzie tutaj mocno odczuwalna, jednak ten klimat jest znacznie daleki do norweskich dokonań. Jest jakby lżej, jednakże z zachowaniem tej mrocznej esencji. Czyżby Camyenna postawiła na swój własną interpretację tej sceny? Sprawdźmy dalej. ,,Perceval Suita” lekkie nie jest. Odczuwalne i mocne.  Dzikie uderzenie w słuchacza. Dominujący dźwięk wjeżdza niczym buldorzer, który nie pozostawia już złudzeń. Esencja ekstremalnego grania w wykonaniu tego zespołu przybierze całkowicie inny wymiar. Lejące się niczym gęsta smoła dźwięki to nie skandynawskie kalki, lecz klimat typowej słowiańskiej ,,pogańszczyzny”. Klimat ciężaru przemyślanych konstrukcji kontynuujemy na ,,Maladie”, gdzie zdaje się zespół zwalnia tempo. Jednak gra jeszcze ciężej i klimatycznie buduje atmosferę niesamowitego napięcia, złości i wręcz furii przeplecionej melodyjnością. Dwubiegunowość tego zestwaienia wzbudza ogromne emocjonalne odcienie. ,,Aura Interludium” pogrąży nas swoją akustycznością. Brzmi niedorzecznie? Bynajmniej. Zagranie tak przenikliwie smutnego i zarazem pięknego motywu to domena tego typu metalowych kapel. CAMYENNA zdaje się wywiązywać z tego po mistrzowsku! Wprowadza tym utworem w krainę totalnie mglistego pejzażu. Ten kontynuowany będzie na ,,Niedoskonały”, który z black metalową furią uderza w najczulszy punkt. Majestatycznie z ciężarem. Doskonale słychać tutaj szkołę norweską i szwedzką, skrojoną grę na podwalinach klasyków. Widać, że zespół dobrze odrobił lekcję z tak technicznego grania metalu, zarazem wkładając swój własny styl w wolne przestrzenie tych dwóch skandynawskich światów. Świetny numer! Doskonale reprezentuje styl zespołu. I stawia go na bardzo wysokim poziomie! Przyznam, że jest doskonałą wizytówką. ,,Mgły Avalonu” to dalsza podróż w takich przestrzeniach. Można odnieść wrażenie, że im dalej posuwamy się w głąb tego albumu, tym robi się ciekawiej! W drugiej części płyty mamy już odpowiedź jakim stylem i klimatem zespół chciał nas poczęstować. dodam jeszcze, że ciężar instrumentów w tym numerze mógłby zmiażdżyć, dbając zarazem o lekkość melodyjności. Jest to konstrukcja niebywale dopracowana i mocno ciekawa. ,,Ostatni Brzeg” wyłania się znów z akustycznego pejzażu. Tym razem kraina tych dźwięków przenika subtelnością i majestatycznym pięknem akustycznej gitary. I na zakończenie ,,Do Życia Precz”. Kończy totalnie rozpędzonym rydwanem dźwięków, oddając hołd wspomnianym gatunkom i szkołą grania, które zdają się przenikać ukazując krwisty, ciężki krajobraz płyty  ,,Legenda”, który zarazem przenika się z jej subtelnością i melodyjnością.

Czy CAMYENNA zrobiła na mnie wrażenie? Z pewnością. Lubię metal ciężki. Choć nie słucham jego ekstremalnych odmian to zespół zaprezentował dla mnie wariant bardzo smacznej uczty. Dobra blackmetalowa szkoła z pogańskimi motywami i przenikliwym, gęstym niczym smoła ciężarem. Słychać też dużą melodyjną wrażliwość. Taka jest ,,Legenda”. Polecam!

CATEGORIES
TAGS
Share This